Wolność słowa w Internecie a granica dobrego smaku

08 sierpnia 2012 Agnieszka
Internet daje nam możliwość swobodnej, anonimowej wypowiedzi, co wielu interpretuje jako możliwość mówienia wszystkie o wszystkich. Gdzie jest granica pomiędzy wolnością słowa a obrażaniem i znieważaniem innych.

Wolność słowa w Internecie

Współcześnie mamy możliwość wyrażania swoich myśli na wiele sposobów - przede wszystkim dzięki specyfice Internetu. Wolność słowa nigdy wcześniej nie była tak powszechna i możliwa do praktycznego zastosowania na szeroka skalę, jak w dobie cyberprzestrzeni.

Obecnie możemy wyrazić swoje zdanie na forach internetowych, dodać komentarz pod artykułem, opinię dotyczącą zakupionego produktu, a nawet wysłać maila do osoby publicznej, jeśli udostępnia swój adres e-mail w sieci. Wolność słowa to wielki sukces demokracji, ale pamiętać należy, że "nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" (Alexis de Tocqueville).

Wolność słowa a anonimowość w sieci

Wolność słowa wiąże się przede wszystkim z szeregiem korzyści, ale łączą się z nią także pewne zagrożenia. Do najważniejszych z nich zaliczyć możemy traktowanie Internetu jako medium typowo anonimowego. Owszem - w sieci nie musimy ujawniać swoich danych, nie musimy podpisywać się pod tym co piszemy imieniem i nazwiskiem - nie jest jednak tak, że możemy robić co nam się żywnie podoba.

Problem ten jest szczególnie zauważalny na różnego rodzaju forach internetowych i w grupach dyskusyjnych. W trakcie dyskusji pojawiają się nierzadko osoby obrażające innych, ich poglądy i przekonania. Również komentarze dotyczące osób znanych bywają krzywdzące i niesprawiedliwe - co nie znaczy, że nie mamy prawa wyrażać swojej opinii. Takie prawo oczywiście mamy, jednak należy to robić zgodnie z zasadami dobrego wychowania i przy użyciu takich słów, które być może dobitnie, ale bez wulgaryzmów i bezpośredniego obrażania wyrażą nasze myśli.

Dlaczego ludzie obrażają się w sieci

To co piszemy w Internecie świadczy o naszej kulturze. Być może w sieci nawet bardziej "jesteśmy sobą". W świecie rzeczywistym ludzie ograniczani są przez wszechobecną kontrolę społeczną, stereotypy, obawy przed odrzuceniem społecznym. Osoby skłonne do obrażania innych częściej ujawniają się w sieci, gdyż mają wrażenie, że pozostanie to bez odezwu i nie spotka się z konsekwencjami. W sieci nie do końca jesteśmy jednak anonimowi - często można odszukać nas chociażby po adresie IP. Zostawiamy po sobie również liczne ślady obecności i błędne jest przekonanie, że możemy bez żadnych konsekwencji pisać co nam ślina na język przyniesie.

Kara za znieważenie - dopadnie cię w rzeczywistości

Anonimowość w sieci to nie przyzwolenie na obrażanie innych. Znane są przypadki ukarania osób, które poczuły się w sieci na tyle swobodnie, że pokazały negatywne oblicze swojej osobowości, w zakresie pisanie wulgarnych i obrażających komentarzy. Jako przykład może posłużyć tutaj historia zastępcy komendanta Komendy Powiatowej Policji w Pile - Sławomira Sobańskiego.

Na temat wymienionego pracownika Policji pojawiły się w Internecie, na znanej stronie faktypilskie.pl, mocno znieważające wypowiedzi jednego z internautów. Pomimo zgłoszenia sprawy do administratora strony i powiadomienia prokuratury - obraźliwe komentarze nadal się pojawiały. Pan Sobański postanowił w tej sytuacji złożyć prywatny akt oskarżenia. Sąd zlecił policji ustalenie z jakiego komputera wysyłane były obraźliwe uwagi. Zadziwiający był fakt, że osobą, która dopuszczała się tych praktyk okazał się były funkcjonariusz komendy w Pile.

Sytuacja ta pokazuje, że nawet osoby, które teoretycznie powinny stać na straży moralności i dobrych obyczajów, gdy poczują się anonimowe w sieci, pozwalają sobie na zbyt wiele. Były policjant nie potrafił nawet wyjaśnić dlaczego obrażał Pana Sławomira Sobańskiego. Co prawda przeprosił, jednak trudno uznać skruchę osoby, która bez konkretnej motywacji obraża innych ludzi.

Jako zadośćuczynienie poszkodowany policjant zażądał, aby anonimowo obrażający go internauta przeznaczył jedną z trzech części swoich dochodów miesięcznych na ciężko chore dziecko syna kolegi z pracy. Pan Sławomir Sobański pokazał, że anonimowość w Internecie to pojęcie bardzo względne, a wulgarne obrażanie innych jest niezgodne z prawem nie tylko w świecie "rzeczywistym", ale i wirtualnym.

Co zrobić gdy zostaniemy ofiarą znieważenia w sieci

Przede wszystkim nie należy wychodzić z założenia, że Internet to miejsce gdzie każdy może pisać co chce i zaniechać dochodzenia swoich praw. Walka o dobre imię może być trudna i czasochłonna, ale warto ją podjąć. Personalia autora obrażającego nas wpisu można ustalić, nawet jeśli posługuje się on anonimowym pseudonimem. Nie zawsze jednak można namierzyć sprawcę po numerze IP - ponieważ może on korzystać z komputera publicznego - chociażby w kafejce czy bibliotece.

Mamy jednak możliwość zgłoszenia się do administratora portalu z informacją o naruszeniu naszego dobrego imienia na łamach serwisu. Jeśli administrator określonej strony odmawia nam pomocy, mamy możliwość udania się Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, z prośbą o ujawnienie danych. W dalszej kolejności z pomocą może nam przyjść Prokuratura. Mamy oczywiście możliwość również wkroczenia na drogę cywilną, w celu ustalenia kim jest nadawca znieważających nas przekazów, jednak może się to okazać stosunkowo kosztowne i łatwiejsza będzie droga związana z postępowaniem karnym.
 

Wolność słowa a granice dobrego smaku

W sieci możemy spotkać wypowiedzi czy wpisy, które wprost nie są może obrażające, ale zdecydowanie niesmaczne i wulgarne. Co ciekawe - budzenie kontrowersji w sieci nieparlamentarnym językiem nikogo już dziś nie dziwi. Bez żadnego problemu w serwisach takich jak YouTube zamieszczać można filmiki, gdzie co drugie słowo to przekleństwo, lub obrażanie innych ludzi. Dodatkowo - cieszą się one niemałą popularnością. Jak to wyjaśnić?  Zdarza się , że poszczególne osoby mówią o tematach, które nas również bulwersują. Zgadzamy się wówczas na taką formę przekazu, a nawet przyjmujemy ją (jako oglądająca większość) z przymróżeniem oka i uśmiechem na twarzy.

Warto podać tutaj przykład chociażby sławnej na serwisie YouTube Pani Barbary Kwarc. Zdobyła ona wiele pozytywny opinii i komentarzy pod publikowanymi przekazami. Myślę, że filmiki Pani Barbary są popularne przede wszystkim  dlatego, że bawią i są jakąś formą rozrywki oraz mówienia o problemach społecznych bez ogródek. Nie mniej jednak dodać trzeba, że są to przekazy wyjątkowo wulgarne i zdecydowanie niepoprawne politycznie. Kontrowersje budzić można nie tylko przeklinając i bulwersując i społeczeństwo powinno mieć tego świadomość przy ocenianiu omawianych przekazów.

Wolność słowa jako priorytet rozwoju Internetu

Pomimo, że wolność słowa bywa naginana i przekraczana zostaje nierzadko jej granica - współczesny Internet i jego olbrzymi potencjał nie mógłby bez niej istnieć. Nigdy wcześniej na tak szeroką skalę nie mogliśmy dotrzeć do innych ludzi, prowadzić z nimi dyskusji i wypowiadać się. Internet jest medium, którego nie da się kontrolować tak jak radia czy telewizji. Jest dla nas zatem podstawowym konałem uzyskania prawdziwej wiedzy w wielu aspektach funkcjonowania - nawet w zakresie życia politycznego. W Internecie praktycznie każdy ma szanse zaistnieć, pokazać swój potencjał, dokonania. Mamy na to mnóstwo możliwości - od komentarzy na forach, przez założenie kont w serwisach społecznościowych, witryn, blogów, dodawania filmów, aż po profesjonalne działania promocyjne.

Dopóki nie naruszamy wolności innych ludzi i nie łamiemy prawa - możemy wykorzystywać zaletę wolności w Internecie na wiele sposobów. Jak pokazuje sprawa dotycząca podpisania ACTA przez polski rząd - nie wyobrażamy sobie, że specyfika medium, które kojarzy nam się przede wszystkim z wolnością i swobodą, nagle zostanie mocno ograniczona i zdeformowana.